Wieczór poetycki promujący poetycką książkę Klaudii Chudowolskiej “Kobieta, której piersi noszę”. Wydawnictwo Anagram
Klaudia Chudowolska przyszła do nas z bardzo określonych powodów. Przyszła, ażeby „promować” grozę (tak, to jest to słowo, „promować”) i odzierać ze złudzeń: przy czym w całym tym odarciu jest coś mistycznego, jakaś gotowość, po trosze platońska, a po trosze – niemiecka, pewne Willigkeit wiodące ku światłu, które nas pochłonie jeszcze skuteczniej, jeszcze znakomiciej – niż tradycyjna ciemność opiewana albo przeklinana przez bardów. Owszem, jest coś niemieckiego w jej frazie – może żarliwość – Celan, Weil, Bachmann, Sachs, Jelinek, Müller. „Chłód bije od Longobardów”, powiadał jakże dawno Herbert, zaś Kobieta, której piersi noszę Klaudii Chudowolskiej to potwierdza – to niezwykłe nieporozumienie (porozumienie „odwrócone”, jeżeli ktoś woli) w sprawach smaku: poetka stale przekracza jego granicę, a swoje przekroczenie poetyzuje w odruchu chyba niekontrolowanej do końca – melancholii. Chudowolska to Longobard. „Ogromny chłód bije od smaku”. I gnicie. I rozkład… I światło… Przepysznie olśniewające – w grandroli! – nowej ciemności… Karol Samsel. Klaudia Chudowolska pochodzi z Beskidu Niskiego, ale kocha Warszawę, w której mieszka od kilkunastu lat. Z wykształcenia kryminolog, stąd zamiłowanie do człowieka i natury ludzkiej, zwłaszcza ciemnej jego strony. Laureatka konkursów poetyckich. Uczestniczka festiwali i warsztatów literackich.